"DWIGHT"
Ponizej fragment opowiadania do którego powstała powyższa ilustracja.
"Paradoks kalifornijski"- Istvan Vizvary
"Muzeum w San Francisco zawsze wydawało się Dwightowi przytulnym miejscem. Nie groziło tam zwiedzającym zadeptanie, jak dawniej w Luwrze czy Ermitażu. Przeciwnie, nie można było liczyć na jakiekolwiek przypadkowe spotkanie i spontaniczną wymianę myśli z innym widzem. Dlatego właśnie Dwight nigdy nie wybierał się do Muzeum samotnie.
— Myślisz, że Vilmos będzie miał tu kiedyś swoją własną salę? —Tuyen, niska, długowłosa Azjatka nie należała do piękności, za to Dwight zawsze znajdywał w niej doskonałego partnera do rozmów i wspólnych rozmyślań.
— Nie wiem. Na pewno na to zasługuje — odpowiedział. — Pójdziemy do WipedOut?
— Zawsze mnie tam ciągniesz. Nie przygnębia cię to miejsce, Dwight?
— Nie widziałem w życiu nic bardziej przygnębiającego. Może z wyjątkiem oryginału.
Wsiedli na platformę. Tuyen wybrała pawilon i uśmiechnęła się do Dwighta. Spróbował odpowiedzieć tym samym.
— Nigdy się tak naprawdę nie uśmiechasz, Dwight.
— Nigdy — przytaknął melancholijnie. — Zazdroszczę ci tego czasem, dziewczynko. Twojego uśmiechu.
Przechyliła lekko głowę, rozczulona. Nazywał ją tak odkąd pierwszy raz ją zobaczył, pięcioletnią uciekinierkę z ogarniętego wojenną zawieruchą dalekiego kraju.
— Szwajcaria? — zapytała.
— Poproszę.
Platforma wśliznęła się w ciasny wlot tunelu i po krótkiej podróży zatrzymała się."
— Myślisz, że Vilmos będzie miał tu kiedyś swoją własną salę? —Tuyen, niska, długowłosa Azjatka nie należała do piękności, za to Dwight zawsze znajdywał w niej doskonałego partnera do rozmów i wspólnych rozmyślań.
— Nie wiem. Na pewno na to zasługuje — odpowiedział. — Pójdziemy do WipedOut?
— Zawsze mnie tam ciągniesz. Nie przygnębia cię to miejsce, Dwight?
— Nie widziałem w życiu nic bardziej przygnębiającego. Może z wyjątkiem oryginału.
Wsiedli na platformę. Tuyen wybrała pawilon i uśmiechnęła się do Dwighta. Spróbował odpowiedzieć tym samym.
— Nigdy się tak naprawdę nie uśmiechasz, Dwight.
— Nigdy — przytaknął melancholijnie. — Zazdroszczę ci tego czasem, dziewczynko. Twojego uśmiechu.
Przechyliła lekko głowę, rozczulona. Nazywał ją tak odkąd pierwszy raz ją zobaczył, pięcioletnią uciekinierkę z ogarniętego wojenną zawieruchą dalekiego kraju.
— Szwajcaria? — zapytała.
— Poproszę.
Platforma wśliznęła się w ciasny wlot tunelu i po krótkiej podróży zatrzymała się."